Nie zaistnieję, jeśli mnie sobie nie wyobrazisz


Lily Luna Potter

urodzona jednej z ostatnich letnich nocy, na przełomie przed- i ostatniego dnia sierpnia 2008 roku na Grimmauld Place 12, Islington w Londynie, już trzeci rok dumnie nosi na szacie naszywkę z borsukiem, półkrwi czarownica, młodsza siostra swoich dwóch braci i oczko w głowie sławnego ojca, posiadaczka trzynastocalowej cisowej różdżki z kłem popiełka, pilnie uczy się wyczarować patronusa (który niegdyś przybierze kształt królika), jej boginem jest dementor, należy do klubu Eliksirów, koła ONMS i szkolnego chóru

Jesteś śmiesznym, małym skrzatem – niespełna półtora metra wzrostu, patykowate nogi wystające z przykrótkich nogawek za szerokich ogrodniczek; chude ręce o zwinnych paluszkach, zgrabnie podkradających babeczki ze szkolnej kuchni. Rozczochrana czupryna skrywa w sobie mnogość dziwnych rzeczy: co do większości z nich nie masz całkowitej pewności jakim cudem mogły się tam zaplątać. Dziwny styl ubierania wyróżnia cię spośród tłumu znacznie bardziej, niż cokolwiek innego; wobec szalonej marynarki w puddingi czy łaty w kształcie niuchacza na kolanie nawet twoje dziwaczne zachowanie spowodowane sama-nie-wiesz-czym odchodzi w niepamięć.
Wychowałaś się pośród rodzeństwa i licznej grupy kuzynów, co zahartowało cię na tyle, byś w bardzo młodym wieku nauczyła się, że płacz nic nie zmienia. Ostatecznie całe trzynaście lat przetrwałaś z głową na karku i nie urwało ci żadnej kończyny – nikomu innemu pod twoją opieką również, jeżeli by to kogoś zainteresowało – więc mimo tendencji wzrostowej do ładowania się w kłopoty można założyć, że w życiu sobie jednak poradzisz. Już spakowałaś do swojej wyświechtanej torby z kawałka starego dywanika zmasakrowany notes z zapiskami robionymi na szybko i kilka przypadkowych ubrań, bo po zakończeniu szkoły chcesz wyjechać do Ameryki, spać pod gołym niebem i śpiewać na ulicach, jak najszczęśliwszy człowiek na świecie.
Pełen niewinności uśmieszek i umiejętność wybrnięcia z każdej sytuacji przydługim, kwiecistym tłumaczeniem zaopatrzonym w ozdobniki pozwala ci w miarę spokojnie koegzystować z hogwarcką kardą. Wiecznie gdzieś cię niesie, nie cierpisz stagnacji, rutyny i nudy; wszędzie cię pełno, gdy coś przypadnie ci do gustu, a zainteresowania zmieniasz co najmniej raz w tygodniu. Nie należysz do najodważniejszych osób i wolisz pozostawać na uboczu, nie angażując się bezpośrednio, a mogąc z boku przyglądać się poczynaniom innych. Masz podejście do zwierząt – dosłownie jedzą ci z ręki – i, w przeciwieństwie do rówieśników, nigdy się od ciebie nie odwróciły, choś przecież jesteś taka specyficzna. Cechująca cię specyficzna kreatywność w żadnym wypadku nie umniejsza innych kierunkowych wartości; lubisz się uczyć, pisać i nie przepadasz za dziewczętami, które uważają się za niebywale dojrzałe, bo najczęściej dość szybko wychodzi na jaw, że jest całkowicie odwrotnie.

8 komentarzy:

  1. [Zaskoczył mnie wybór domu, ale jak przeczytałam resztę to zrozumiałam. Nasze postaci chodzą razem na zajęcia dodatkowe więc można pokombinować coś z tym :)]

    OdpowiedzUsuń
  2. [aaaa, jest i Lills! super karta :) i nawet coś mnie z nią łączy - jak już zmorduję studia, to też chcę czmychnąć do USA i spać w Wielkim Kanionie. powodzenia i dobrej zabawy!]

    Crowley

    OdpowiedzUsuń
  3. [Siostra! ♥ Cześć, cudnie Ci Liluś wyszła, porywam Was koniecznie na wątek - obiecuję dużo wożenia na barana i bardzo mało nudy, a jakbyś miała ochotę coś ustalić trochę mniej publicznie, to zostawiam też maila: patykowyludek@gmail.com]

    James

    OdpowiedzUsuń
  4. Witamy serdecznie i życzymy udanej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Ona jest cudna :) Witam serdecznie i życzę udanej zabawy :) ]

    Aerys

    OdpowiedzUsuń
  6. [Uwielbiałam zawsze Lily, chyba była najcudowniejszym rudawym skrzatem z Harrego Pottera. Mam nadzieję, że będzie Ci się ją dobrze prowadziło :) Ja niestety osiągnęłam swój wątkowy limit, ale przychodzę się przywitać! Dobrej zabawy!]

    Vincent // Priscilla

    OdpowiedzUsuń
  7. [Jezus, strasznie przepraszam, że odpisuję dopiero teraz, życie mnie porwało. Ale buntująca się Lilka jest super pomysłem! Ma tę typową dla Potterów zdolność pakowania się w tarapaty, więc mogłaby coś przeskrobać, a James w przypływie miłości braterskiej wziąłby wszystko na siebie, tym samym ściągając na siebie gniew siostry, bo ona nie chce, żeby ją krył, bo jest już dorosła i takie tam. :D]

    James Potter II

    OdpowiedzUsuń