ambitność

francesca manzoni
VI ROK // SLYTHERIN // PREFEKT // WŁOCHY // MUGOLAK // KLUB ŚLIMAKA

Jest niczym ta rzymska rzeźba widziana niegdyś w muzeum, w której Dafne zastygła w pozie ucieczki przed rozmiłowanym Apollo. Dokładnie tak się poczuła, dostając list w wieku jedenastu lat, dostarczonego przez kilka sów, zanim rodzice pojęli treść tajemniczej przesyłki. Jest jak ten twardy, urzeźbiony i wyszlifowany marmur, przedstawiający konkretną figurę, w której to Francesca ostała się z przekonaniem, iż brutalnie wyrwano ją ze świata realnego, rzucając w morze ziarnistego piachu, mającego uformować ją w zupełnie nowy oraz odmienny sposób. Przypomina to dłuto, które niegdyś żłobiło konkretne kształty w zadziornym kamieniu, próbując ujarzmić nowy materiał spotkany po raz pierwszy. Tak właśnie Fran zawzięcie uczy się wszelkich tajników, których jej rówieśnicy zdołali usłyszeć z ust rodzinnych, poświęcając niekiedy zbyt dużo. Jednak zupełnie jak ta wypolerowana rzeźba, nie da po sobie poznać ile pracy, ile wysiłku i ile nerwów kosztowało ją zaliczenie historii magii, eliksirów, czy transmutacji. Udając, odda się kłamstwom, iż magia jest prosta, a ona sama nienawidzi jej z dnia na dzień coraz bardziej i namiętniej.
I gdyby przyszło Manzoni opisać się w konkretny sposób, w pierwszej myśli przyszedłby jej obraz zatrzymanej w czasie, białawej rzeźby kobiety. Oto ona, wyrwana z realnego świata, gdzie miłość do sztuki miała zawładnąć każdym aspektem życia Francesci. Oto dziewczyna, dla której magiczny świat stał się nieodłącznym towarzyszem, goniącym ją jak zakochany Apollo swoją przerażoną Dafne.




odautorsko
popełniłam tę panią w formie masochizmu;
gdyby moje opisy skojarzeniami były niejasne: Fran jest kujonką, która uparcie twierdzi, iż wciąż nie lubi magii, chociaż prawda jest taka, że bez niej żyje jej się coraz trudniej;
Francesca to artystka, której Hogwart przekreślił pewne marzenia;
może zadziorna, ale pogubiona i tym razem pozwalam się Wam nią bawić i nie zostawiam żadnych pomysłów na wątki, hihi
na wizerunku pani z internetu

8 komentarzy:

  1. [Cześć, masochisto. Zaraz skopię Ci zadek, bo nadal nie napisałaś zaczęcia dla mnie. Jeśli Fran jest tak pokrzywiona, jak ta rzeźba, to szczerze jej współczuję :D]

    Halliwell Shanter i Karla Falk

    OdpowiedzUsuń
  2. [Urzekł mnie tytuł. Cudowność. Co prawda nie wiem, jak by można nasze bohaterki połączyć w wątku, ale musiałam przyjść z miłym słowem, bo nie mogłam się powstrzymać!]

    Lola

    OdpowiedzUsuń
  3. [Jak zwykle, jestem zachwycona twoją kartą. Choć muszę przyznać, że zaskoczyło mnie takie połączenie - Ślizgonka, która nienawidzi magii? Ja tam zawsze odnosiłam wrażenie, że Slytherin był domem, który szczególnie szczycił się swoimi zdolnościami magicznymi. :D
    Tak czy inaczej, powodzenia z trzecią postacią! Jeszcze zaproszę na wątek, jak ogarnę wszystkie zaległości pod kartą Amasaia. <3]

    Amasai Langdon

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Podejrzałam już kilka dni temu tę kartę w roboczych i od razu miałam wrażenie, że jest tak bardzo w Twoim stylu. Już pomijając aspekty wizualne to jakby mi ktoś dał samą treść i kazał zgadnąć to strzelałabym w chan ;)
    A nawiązując do komentarza wyżej, to mi na przykład Francesca bardzo pasuje do Slytherinu i to właśnie w takim sensie, którego się zazwyczaj nie zauważa. Bo jesteśmy przyzwyczajeni do obrazowania Ślizgonów jako wrednych, mających obsesję na punkcie czystości krwi, nieznoszących mugolaków, śmierciożerców, magia to potęga, takie tam... A przecież nie zawsze i nie o to chodzi w Slytherinie. Także mega mi się podoba, że Fran jest Ślizgonką.
    A Tobie, chan, życzę miłego pisania tą ciekawą postacią :) ]

    Julka

    OdpowiedzUsuń
  5. [Opętały mnie siły nieczyste. :P]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Jasne, że można porwać :) Nie wiedziałam do kogo z twojego podpisu się zwrócić, a że zazwyczaj robię wszystko od końca, to wylądowałam tu, o! Jak masz ochotę wykorzystać do porwania mojej Gerdzi na wątek inną z twoich postaci to prędko mnie naprostuj!]

    G.Brooke

    OdpowiedzUsuń
  7. [Wypatruj cierpliwie tego zaczęcia od jej pokręconego lubego XD]

    Aleisterek

    OdpowiedzUsuń
  8. Zbierał się do tego od dobrych kilku tygodni, no dobra, aż tak długo to nie, ale trochę mu to zajęło. Nie odmawiamy Aleisterowi umiejętności efektywnego planowania. Początkowo wodził wzrokiem za pewną sztywną Ślizgonką i jeden z jego kumpli śmiał się, że ma dziwny gust, szturchając go przy okazji. Prawda była jednak taka, że Aleister nie był zbyt dobry w podrywach, to należało przyznać od razu i bez zbędnego wykłócania się, lepiej szło mu bycie nieogarniętym sobą i rozsiewanie swojej artystycznej natury wszędzie dokoła jak jakąś średniowieczną zarazę. Nierzadko towarzyszył temu zapach nielegalnego alkoholu, ale kto, by się przejmował takimi środkami łagodzącymi wszelkie obyczaje i rozmywającymi wszelkie bariery. A jeśli ktoś pomyśli, że to było skrajnie nierozsądne, aby zaprosić Francescę, cóż, Sheehan pewnie się z nim nie zgodzi i podda takową opinię w wątpliwość.
    Korytarz o tej porze świecił pustkami, otulony mrokiem wieczora i doprawiony pozorną ciszą, a także spokojem. Szedł ze Ślizgonką w tylko sobie znanym kierunku, aż dziw, że przyjęła jego propozycję, więc w gruncie rzeczy nie miał na co narzekać. Póki co nie wydawała się aż tak rozmowna, ale Aleister wiedział co jest niezwykle pomocne w przełamywaniu pierwszych lodów i rozwiązuje języki nawet najbardziej opornych.
    — Mam nadzieję, że polubisz moich znajomych, Fran — oznajmił wesoło i nie dało się nie zauważyć emanującej od niego ekscytacji. Sheehan zatrzymał się przed zamkniętymi drzwiami do sali, w której rzadko kiedy prowadziło się jakiekolwiek zajęcia. Aleister, debilu, nie zdrabniaj jej imienia, nie tak od razu.
    Następnie otworzył drzwi, puszczając Ślizgonkę przodem. W środku słychać było cichą muzykę dobiegającą z magicznego odtwarzacza przemyconego po kryjomu do zamku przez jednego z Puchonów i najnowszy cover jednego z najbardziej chwytliwych kawałków Fatalnych Jędz. W środku znajdowało się całkiem rozluźnione towarzystwo, które początkowo nie zwróciło uwagi na przybyszy, ale ci zaraz na ich widok się ożywili, przerywając partyjkę łączonych kości o dwunastu ścianach i kartach. Chwilę później ktoś wcisnął dwójce alkohol i nakazał pić. A przecież Aleisterowi nie trzeba było wiele mówić, ani tym bardziej długo go zachęcać, by jego gardło przeżyło spotkanie pierwszego stopnia z trunkiem. Skrzywił się, niemal odruchowo marszcząc brwi, czując gorąco przemykające w po przełyku.
    Aleister zaciągnął Francescę do kółeczka uczniów, nie czekając na jej zgodę, zainteresowanie rozgrywką, po prostu nie zamierzał jej zostawiać ta gdzie stała. To miała być randka, więc po tym jak alkohol doda mu dodatkowej dawki odwagi, zaprosi Ślizgonkę do tańca. Na razie był ciekawy jak ta zachowuje się pod wpływem, gdy cała kurtyna opanowania i sztywności opadnie.
    —Haha, Gilbert, matole, Shaynara cię tłucze bez najmniejszego problemu. — parsknął śmiechem. Chwilę potem zwrócił się do Francesci, nie odrywając od nie wzroku. — Miałabyś ochotę dołączyć do partyjki, jak skończą kolejkę i ktoś z nich przegra?

    Aleisterek

    OdpowiedzUsuń