Miał być american dream, a wyszło jak zwykle


Szlama, szlama w Slytherinie!, rozeszły się głosy poruszonych uczniów. Każdy z nich patrzył na nią, na jedyną czternastolatkę w tłumie przestraszonych i rozentuzjazmowanych dzieci wciąż czekających na przydział do swoich domów. Przełknęła ślinę, wolnym krokiem ruszając ku stołowi Węży. Niektórzy z nich spoglądali na nią podejrzliwie, jakby wtargnęła na ich terytorium i stanowiła zagrożenie. Zastanawiała się, czy będą się bawić w “nie dotykaj Hanny”, grę, którą jej koledzy i koleżanki wymyślili, gdy miała osiem lat. Jej długie, brązowe włosy zmieniły kolor na ciemną, głęboką czerwień. Kolor zbliżony do krwi, do róż, do tej ładnej pomadki, którą widziała w drogerii w wakacje. Kolor ciepła i determinacji, której akurat teraz potrzebowała.
— Czerwień zachowaj na dzień, w którym wykopią cię do Gryfonów. Chociaż tobie może lepiej pasowałaby żółć Hufflepuffu — prychnął chłopak siedzący trzy miejsca od niej, wywołując salwę stłumionego śmiechu.
Jej głowa odwróciła się w stronę nieznajomego. Uśmiechnęła się najserdeczniej, jak tylko mogła, choć każdy mógł odczytać sarkazm malujący się na jej twarzy — w zakrzywieniu ust, dołkach w policzkach i drobnych zmarszczkach wokół oczu dziewczyny. Wszystko to było tak samo sztuczne, jak noszony przez nią srebrny łańcuszek.
— Masz szczęście, gdybym była w Hufflepuffie, musiałoby ci być strasznie głupio, że wąż przegrał z borsukiem na koniec tego roku. — Jej amerykański akcent przełamał cichy chichot Ślizgonów.
Wiedziała, na kogo liczyć. Na siebie. Zawsze liczyła tylko na siebie i, niczym karaluch, wychodziła cało z każdej opresji. Teraz też zamierzała.



Hannah Yoder
1 kwietnia 2005, Pensylwania – VI rok, Slytherin – mugolaczka – 13 cali, czarny orzech, łuska trytona – przedtem Thunderbird w Ilvermorny – patronusem rekin – boginem dobrze znajoma farma – metamorfomag
morebondsstories


Hannah jest taką odskocznią od postaci, do których mój zapał się wypalił, i w ogóle składają się na nią inne wartości i cechy, które zazwyczaj widzi się w moich postaciach. Jest postacią eksperymentalną, jednak mam nadzieję, że się jej nie przestraszycie.
Szukamy właściwie wszystkiego, dram, miłości, przyjaciół i przygód.
Chodźmy na wątki!

5 komentarzy:

  1. [Coś czuję, że z moim Victorem dogadałaby się na tyle dobrze, że w razie chęci na wątek, zapewnimy Ci miłość, przyjaźń i przygody w jednym. Baw się dobrze, a wena niech okaże się mniej kapryśna od mojej :D]

    Victor Ward

    OdpowiedzUsuń
  2. [Cześć! Wykorzystanie motywu konserwatywnej społeczności amiszów wydaje mi się dość unikatowe; nie spotykam się z jego użyciem zbyt często, co jest jak najbardziej na plus. Odnoszę również wrażenie, że mogłaby się dogadać z Nevellem i nawet z nim zaprzyjaźnić, choć równie łatwo potrafię sobie ich wyobrazić w negatywie, acz na niego nie mam szczegółowego zarysu, jak w przypadku pierwszej wersji.]

    Nevell Milsent

    OdpowiedzUsuń
  3. [Amerykanka, która nie jest typową panną z Ameryki – ogromny plus! Poza tym wprost uwielbiam postacie z jakimś religijnym tłem, jaram się bardzo. :D I rozumiem jej umiłowanie zielonego, sama nosiłam ten kolor na głowie chyba najdłużej ze wszystkich.
    Baw się dobrze!]

    Finley Darcy & Napoleon Groff

    OdpowiedzUsuń
  4. [Złap mnie bezpośrednio na mailu, tam wygodniej będzie mi zaprezentować, co mogę im zaoferować: aminimalistyczny@gmail.com]

    N.M.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Ojej, strasznie mi miło z powodu Twojej entuzjastycznej reakcji, zwłaszcza że od początku marzył mi się wątek ze Ślizgonką, nawet jeśli nietypową.
    Nie mam nic przeciwko. Finn, co prawda, wzdycha po cichu do dwóch (czasami nawet do trzech) osób, za to sam nie wzbudza niczyjego zainteresowania, więc jeśli Hannah zechciałaby sobie powzdychać, byłaby to dla mnie (i dla niego) miła odmiana.]

    Finley

    OdpowiedzUsuń