Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Edgar Fawley. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Edgar Fawley. Pokaż wszystkie posty

I repeat myself when under stress. I repeat myself when under stress. I repeat myself when under stress. I repeat myself when under stress. I repeat...

vii rok / hufflepuff / prefekt naczelny

To zabawne, oczekiwań było wiele, ale nikt się nie spodziewał, że po latach bezowocnych starań staremu ojcu przytrafi się dziecko-cud. Miał osiem lat, gdy tańczył na stryszku ze schnącą na sznurach bielizną – i osiem, gdy wtulał twarz w maminą koszulę. Potem już tylko przyciskał kolana do piersi, siedząc na schodach rodzinnego hotelu, i przeżywał konsekwencje własnych słów. Mówić prawdę: idiotyczny pomysł. Nigdy się spod jego władzy nie wysmyknął.
Na każdej fotografii, która trafiała mu w ręce, wzrokiem poszukiwał postaci nie znajdujących się w centrum – rozmazanych kobiet z zakrytą twarzą, przemykających w tle, zapisanych na kliszy tylko częściowo. Matka, myślał. Co za bzdura, myślał. Równa chyba tylko próbom życia zamierzchłą przeszłością. W krwi płynie pamięć czasów, gdy rodowi kłaniano się w pas, nos szurał po ziemi; z dawnej świetności – duma bez pokrycia, z dawnych luksusów – zarośnięty dworek.
Żyłował się, żyłował, aż do naruszenia tkanki i przepocenia ubrań; geniusz bez pracowitości to zmarnowany potencjał, geniusz podparty pracą stwarza za to niebezpieczeństwo. Poluzować mankiety, podwinąć rękawy, rozpiąć ostatni guzik – nie dla Edgara, może jeszcze nadejdzie pora związać za plecami cudze dłonie, na razie wiązać można krawat pod sztywnym kołnierzykiem. Trzyma się prosto, nie zegnie ni ciężar odznaki na piersi, ni presja własnych ambicji.