Pokazywanie postów oznaczonych etykietą niewypowiedziane słowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą niewypowiedziane słowa. Pokaż wszystkie posty

skrajne wyobrażenia

Jestem głuchą ciszą wypełniającą pokój naszych rodziców zaraz po tym, gdy jedno z nas wypowiada to znienawidzone przeze mnie zaklęcie niewybaczalne, próbując ratować rodzinną sytuację, a przede wszystkim bezpieczeństwo innych czarodziei. Cisza ta dłuży się w nieskończoność, a przerywa ją dopiero stukot damskich obcasów kierujących się w stronę wyjścia.
Jestem niedokończonym wpisem w dzienniku, zakończonym plamą z czarnego atramentu, gdy wyrwana w połowie zdania biegnę w stronę wołającego mnie głosu. Zostawiam za sobą najważniejszy zbiór własnych przemyśleń, który nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego.
Jestem głosem sumienia, panikującym po każdym wyborze mojego rodzeństwa. Jestem stłamszonym głosem rodziców, którym ten głos odebrano wbrew ich woli. Jednak w głównej mierze jestem uśmiechem, promieniującym radością, gdy tylko na mnie spojrzysz. Cieniem przekonania, iż wszystko jest w porządku. Dwoma skrajnymi wyobrażeniami.
Jestem najlepszą żoną i matką, jaką tylko mogę być, bo nic nie usprawiedliwi tego, iż jestem najgorszą córką, jaką mogłam zdarzyć się własnym rodzicom.


Ja, Lisette Rathmann.


29 lat, krew nie do końca czysta, swego czasu slytherin, uzdrowiciel w Hogwarcie już od kilku lat, opiekun koła medycznego, z którego zdarza jej się wybiegać na pilne zgłoszenia, patronusem jastrząb, boginem rodzice ze znakiem śmierciożerców na przedramieniu




ode mnie:
Tutaj może kilka osób rozpozna jaki tym razem obejrzałam film, też polecam, ładny, ale nic nadzwyczajnego. Pasek w tym miejscu również się rozwija.
Na wizerunku Daisy Ridley.
Mail kontaktowy: niewypowiadziane@gmail.com

w potrzebie bycia sobą

Jestem wygrywaną melodią na ulubionym instrumencie mego ojca. Zapisana w dziwnych znaczkach o czarnych kropkach, kreskach i falach. Jestem herbacianą różą w ogrodzie mojej matki, pielęgnowaną dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Podlewaną obficie wodą o idealnej temperaturze, twardości czy innych, nie znanych mi bliżej parametrach. Jestem ruchomym uśmiechem, iskierką w ramce na kominku w salonie dziadków. Skrzętnie wycieranym przy użyciu latającego puszka kierowanej ręką zapracowanej gosposi.
Ale przede wszystkim jestem rozpaczą, krzykiem i nerwami rodziców, ogromną nadzieją dziadków i siostrą zaginionego aurora, po którym słuch zaginął.
Jestem wszystkim i niczym jednocześnie, ale głównie samą sobą.
Sobą.
Potrzebą rozmowy, wolności, ekspresji we własnych uczuciach, a na pewno potrzebą bycia sobą, a nie własnym bratem.


Ja, Aurelle Maurice.


vii rok, krew czysta, slytherin, niekiedy zbyt agresywny pałkarz w ślizgońskiej drużynie, zawieszona w możliwości uczęszczania do koła pojedynków, patronusem kruk, boginem bezwiedne ciało zaginionego brata




ode mnie:
Obejrzałam 7 uczuć i postanowiłam popełnić tę panią, swoją drogą bardzo polecam film. Pasek rozwija się.
Na wizerunku Jasmina Al Zihairi.
Mail kontaktowy: niewypowiadziane@gmail.com