Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zdarta płyta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zdarta płyta. Pokaż wszystkie posty

...

Edward Stone
były ślizgon ♦ 6 VI 1981; Godric's Hollow; West Country; Anglia ♦ weteran ♦ obecny gajowy ♦ animagus pospolitus ♦ krew czysta ♦ różdżka z hebanu z włosem akromantuli; 16 cali; sztywna ♦ gburus nervus ♦ Grim

     Codziennie rano wstaje przed świtem i spaceruje po błoniach, nazywając to obchodem. Wypala przy tym papierosa za papierosem, zanim dostrzegą to wścibscy uczniowie i doniosą dyrektorowi.
     Codziennie rano jego krzesło przy stole prezydialnym w Wielkiej Sali świeci pustkami. Woli jadać w kuchni ze skrzatami, niż wśród tłumów nadętych nauczycieli i jeszcze bardziej nadętych uczniów, którzy zdecydowanie za dużo mówią i jeszcze więcej jedzą, przyprawiając go o mdłości.
     Codziennie rano, zaraz po śniadaniu, odwiedza hodowlę testrali w Zakazanym Lesie, spędzając w ich towarzystwie tyle czasu, że niekiedy zapomina pojawić się w kuchni na obiedzie
     Każdego roku straszy pierwszorocznych swoją obecnością na peronie, a jego pogoda ducha i przyjazne usposobienie nawet nie leżały koło tego, którym kiedyś dzielił się z uczniami Hagrid. Zupełnie nie rozumie po jaką cholerę co roku Longbottom każe mu ścinać dziesięć wielkich choinek do dekoracji Zamku podczas Świąt, jakby nie można było ich wyczarować i oszczędzić żywych drzew.
     Zna wszystkie speluny po magicznej i niemagicznej stronie świata. Najczęściej spotkać go można Pod Świńskim Łbem. Pije, żeby zapomnieć, trzeźwieje, żeby pamiętać. Złośliwi nazywają go dziadem borowym. Jeszcze inni określają go wszystkimi rzeczownikami kończącymi się na -holik, a pracoholik jest najłagodniejszym z nich
     Kiedy akurat nie włóczy się po lesie, nie zajmuje magicznymi stworzeniami, nie pije Ognistej przy kominku, siada na schodach swojej chatki i gra na harmonijce ustnej, którą dostał dawno temu od przyjaciela.
     Doskonale zna się na magicznych roślinach, a niektóre z nich uprawia w małym ogródku przy chatce i doniczkach na oknie. Istoty żyjące w Zakazanym Lesie nie mają przed nim tajemnic, a mimo to sprawia wrażenie przegranego człowieka, który niczego nie osiągnął w życiu. W rzeczywistości jest świetnym czarodziejem z dużym, chociaż głęboko skrywanym, potencjałem, który swoją pracę traktuje zarówno jako przyjemność, jak i zasłużoną emeryturę. Gdyby tylko nie te rozwrzeszczane dzieciaki, które ubzdurały sobie, że nocne wycieczki do Zakazanego Lasu to świetna rozrywka...


Kontakt: wiredered@gmail.com
ACHTUNG! Jestem zardzewiałym rupieciem, cierpię na brak ogarniania rzeczywistości. Dziękuję za wyrozumiałość! ♥
Billy Huxley na zdjęciu.

Walka o wolność, gdy raz się zaczyna,
z ojca krwią spada dziedzictwem na syna

Neville Longbottom

30 VII 1980 ♦ były gryfon ♦ były nauczyciel ♦ obecny dyrektor we własnej osobie ♦ opiekun koła zielarskiego ♦ krew czysta ♦ różdżka z wiśni z włosem jednorożca; 13 cali; odpowiednio giętka ♦ boginem już nie Severus Snape ♦ patronusem sokół ♦ Pielgrzympowiązania

        Wszystko zostało już opowiedziane. Wszystko zostało napisane. Wszyscy wiedzą, co zrobiłeś i jakie miałeś ku temu powody. Wszyscy wiedzą, skąd pochodzisz, jaki byłeś, z kim byłeś, kogo kochałeś, kogo zabiłeś oraz z kim się rozstałeś. Wszyscy przeszli z tym do porządku dziennego i tylko czasem jeszcze słyszysz szepty za swoimi plecami, kiedy mijasz grupkę pierwszorocznych. Chodząca sensacja, przez pierwsze dwa tygodnie. Już wiesz, jak czuł się Potter przez tamte siedem lat i możesz tylko dziękować Merlinowi, że to nie ty byłeś tym chłopakiem z przepowiedni.
        Wróciłeś tutaj, do Hogwartu, bo gdzie indziej mógłbyś? Zająłeś się tym, co potrafisz najlepiej, zająłeś się Zielarstwem. Nigdy nie przypuszczałeś, że stara McGonagall kiedyś odejdzie na emeryturę, wcześniej pisząc kilkustronicowy list do Ministerstwa rekomendujący cię na jej następcę. Szczerze mówiąc, wolałbyś, żeby to ona nadal zawiadywała tą szkołą. Albo Dumbledore, którego grób widzisz z gabinetu. Jego gabinetu, za cholerną Chimerą, która czasem dla żartu nie chce cię tam wpuścić, nawet jeśli siódmy raz podajesz hasło, które sam wymyśliłeś.
        Merlinie, nie nadajesz się do tej roboty. Dyrektorowanie ci nie wychodzi, bo przecież widzisz, jak oni zasypiają na tych nudnych zebraniach, zamiast ci, kurwa, pomóc prowadzić cały ten magiczny kram, w kierunku odwrotnym niż ku całkowitej kompromitacji i samozagładzie. Chciałbyś, jak Albus Dumbledore, służyć każdemu dobrą radą, zamiast tego śmiejesz się skrycie z wybryków własnych uczniów, by fakt wyciągnięcia z nich konsekwencji zrzucić radośnie na opiekunów domów. W końcu jesteś dyrektorem, musisz umieć delegować zadania.
        Wciąż jednak nie umiesz uwarzyć porządnego eliksiru, wciąż nie latasz na miotle i może tylko czasem trochę za dużo pijesz, trochę mniej się śmiejesz, a twoje spojrzenie jest trochę bardziej nieobecne. I nie, nie jesteś Złotym Dzieckiem Gryffindoru. Masz trochę wad, a nawet więcej. Starasz się być miły, dobry, uczynny i szlachetny, a wychodzi jak zwykle.
        Chciałbyś się kiedyś po prostu wyspać. Chciałbyś kiedyś po prostu zapomnieć. Chciałbyś kiedyś znów być po prostu Nevillem Longbottomem.

Odautorsko:
W tytule George Gordon Byron - Giaur.
Fc: Bradley Cooper.
Kontakt: wiredered@gmail.com
Achtung! Piszę głównie w weekendy, na tygodniu życie męczy mnie zbyt mocno.

itsy bitsy spider

Ulysses Stansell
& co.

Gruba Dama już siódmy rok z rzędu marudzi, kiedy wraca po godzinach do Pokoju Wspólnego w Wieży Gryffidoru, lecz on twardo wierzy w swój urok osobisty i jakoś zawsze udaje mu się prześliznąć bez srogiej kary, którą co roku obiecuje opiekun Gryfonów. Drugi rok z kolei próbuje sformować porządną drużynę Quidditcha, przy czym coraz częściej zastanawia się, jak byłemu kapitanowi, którego zastąpił dwa lata temu, udawało się z nimi wytrzymać i coraz częściej dochodzi do wniosku, że bycie tylko ścigającym w zupełności mu wystarczało.
Przejawia niepokojące tendencje do wymieniania zaklęć zamiast konkretnych argumentów podczas sprzeczek z innymi uczniami, przez co nie raz i nie dwa lądował w lochach czy cieplarni, odbywając jeden ze słynnych hogwarckich szlabanów. Mało który profesor ma jednak świadomość, że lekko zatęchły zapach lochów, czy wilgotny i duszny klimat cieplarni działa na niego wręcz kojąco, a Eliksiry i Zielarstwo to jego wielkie hobby i pasja, gdyż bynajmniej nie widać tego w jego ocenach. Ot, zdolny leń, jak zwykła mawiać jego babka — badaczka i pionierka w dziedzinie nowoczesnych eliksirów wykorzystywanych przez magomedyków na całym świecie.
Nigdy nie przyzna się do tego głośno, ale kompletnie nie potrafi grać w szachy, za to całkiem nieźle czyta Tarota, ku zarówno udręce jak i uciesze własnego dziadka, który hobbystyczne wpaja wnukowi obie te umiejętności, odkąd ten nauczył się sam siedzieć i mówić.
Część wakacji co roku spędza w Rumunii, gdzie rodzice prowadzą rezerwat dla porzuconych z jakiegoś powodu przez matki, chorych, czy skrzywdzonych smoków i czasem naprawdę ma wrażenie, że gdyby był jednym z nich, mama miałaby do niego zdecydowanie więcej cierpliwości. Druga część wakacji od lat zarezerwowana jest dla najlepszych mugolskich dziadków na świecie na przedmieściach Londynu, gdzie dziadek robi najpyszniejszą szarlotkę, a babcia z coraz większym podziwem przygląda się, jak jej wnuk bierze na warsztat coraz trudniejsze utwory fortepianowe. A przecież nie tak dawno uczyła go grać Itsy Bitsy Spider.
Od siedmiu lat niezmiennie posługuje się hebanową różdżką z włóknem ze smoczego serca i niemal przez cały czas nosi ją wetkniętą w tylne szlufki spodni. Odkąd poznał swojego bogina, zawsze przybiera on postać Banshee, którą ma nadzieję kiedyś postraszyć Czarnym Hebrydzkim, chociaż tak naprawdę jego patronus coraz bardziej przypomina żurawia.

Odautorsko:
Ten pan już tu był, zanim Longbottom zamknął szkołę na czas kwarantanny.
Stansell jest zmienny jak pogoda w marcu, raz wydziera się na całą drużynę Quidditcha, by za chwilę zaszyć się w cieplarni i troskliwie doglądać swoich roślin. Nie gryzie, czasem warczy. Polecamy się.
Fc: River Phoenix.
Achtung: Piszę głównie w weekendy, na tygodniu życie męczy mnie zbyt mocno.
Mail: wiredered@gmail.com