Myśli jak włosów: nieprzebrana gęstwina, w której splocie nietrudno się zagubić. Szarpnąć tu, szarpnąć tam, następuje zmiana gry. Zawsze jednak Ethan zostaje na obrzeżach poprawności, nie do końca właściwie: i niepokojąco błyska ostry kieła. Może ktoś pod skórą wyrysował siatkę cienkich pęknięć i rys, i gdzieś tam żyłka nieodpowiednio meandruje, ale z ośrodka centralnego ruch wychodzi z mocą – sił witalnych, energii libidalnych i obsadek obiektów w roli ideału ja, nie brak mu niczego.
Kiedy opuszcza stajnię, lekko tylko przygarbiony, wygląda niepozornie; lecz kiedy wskakuje na hipogryfa z zamachu jedną nogą, rzec można: oto fantazja ułana. Więc maszeruje, nogą wybijając rytm, więc pogwizduje, głową wyznaczając kierunek. Mówią, że wzbił się w powietrze i z gracją linoskoczka, stopa za stopą, chodził po wąskim kiju miotły. Między fiksacją a fikcją wyjawiła się prawda, że tylko taniec, taniec nas ocali. W piruetach odsyła pod cieplarnię jedną uczennicę, podczas gdy druga płynie w takcie rumby. Nikogo nie podepcze, tylko czasem wejdzie w cudze z butami.
Schemat działania konika szachowego jest doprawdy prosty – porusza się skokowo, gotów zagrozić najpotężniejszej figurze, ginie z ręki pionka. A mama powtarzała: tylko grzeczny bądź, dobro czyń. Nie zawsze się to uda, skusi pląs czarnej magii czy gorąca samba, lecz ostatecznie – nie najgorszy chłopak, może egzystować.
ethan rosenblum
vii rok / ravenclaw / koło onms / ścigający