Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vanillasky. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vanillasky. Pokaż wszystkie posty

A we mnie samej wilki dwa - oblicze dobra, oblicze zła i walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmie

Loreta Gellert 

 Loreta Gellert ( Grindelwald ) ♖ Slytherin ♖ VI klasa ♖ Czysta krew ♖ Heterochromia ♖ Brat bliźniak ♖ Klub eliksirów ♖ Klub pojedynków ♖ Klub ślimaka ♖ Patronusem wilk ♖ Boginem martwy brat ♖ Wiąz, 8 cali, włos z głowy wili, odpowiednio giętka ♖ Ćwierć wila ♖

    Raczej małomówna, a z jej twarzy nie wyczytasz praktycznie nic. Nigdy nie wiadomo, czy na jej twarzy maluje się uśmiech, czy też typowy dla Ślizgonów grymas pogardy. Gdy już zaszczyci cię swoim głosem, to dowiesz się jedynie, że jest pragmatyczna do bólu. Uważnie obserwuje innych i z niezwykłą starannością przewiduje ich następne kroki. Rywalizacja to jej domena, choć udaje, że nie dba o miejsce na jakimkolwiek piedestale. Żyje w cieniu brata, który jest duszą towarzystwa – jak na przeklętego Gryfona przystało. Szuka swojego miejsca na ziemi, choć coraz mniej wierzy, że takowe istnieje. Nocą częściej znajdziesz ją dziale ksiąg zakazanych, niż w jej własnym łóżku. Genialna w eliksirach, rozkochana w czarnej magii i zupełnie beznadziejna w lataniu na miotle.

    Prawdziwe pochodzenie jej rodu jest pilnie strzeżoną tajemnicą, o której pojęcie mają jedynie nieliczni – związani przez to wieczystą przysięgą. Dla pozostałych Gellert’owie od wielu pokoleń są wytwórcami mioteł i innych magicznych przedmiotów. Loreta nie ma w zwyczaju otwierać się na ludzi, więc ochrona rodzinnego sekretu idzie jej niezawodnie. Wraz z bratem mają powołanie, by przynieść przodkom chwałę, lecz nie wiedzą jak tego dokonać , ani czy w ogóle im na tym zależy. W tej rodzinie w końcu nikt nie zostaje zrodzony z miłości – ideą jest jedynie przedłużenie rodu i przekazanie spuścizny Gellerta Grindelwalda.


    Idąc długim korytarzem zadziera dumnie głowę i udaje, że nie widzi pełnych współczucia spojrzeń, które notorycznie przypominają jej o tym, że w minione lato straciła rodziców. Mówią, że to było morderstwo ale jedynie ona wie, że to wina szatańskiej pożogi, która jak to miała w zwyczaju – wymknęła się z pod kontroli. Po śmierci opiekunów jedynie Hogwart dawał jej bezpieczeństwo i ograniczał starcie z powierzonym jej dziedzictwem. Posiada kolekcję dzienników Gellert’a Grindelwald’a, którą skrzętnie ukrywa. Nie powie tego głośno, lecz podświadomie wie, że łączy ich więcej niż więzy krwi. Nurmengard jest jej przekleństwem, choć nie może zdobyć się odwagę, by go wysadzić – w końcu został zbudowany przez jej pradziadka dla większego dobra.

Zapraszamy do wątkowania, weźmiemy wszystko + oddamy w dobre ręce Gryfońskiego brata bliźniaka!
falling.tender97@gmail.com

When we strive to become better than we are, everything around us becomes better too.

 Nicolette Flamel
| Nicolette Flamel | Potomkini Nicolasa Flamela | Francuskie pochodzenie | VII rok nauki | 13.05.2005 | Urodzona w piątek 13-go | Slytherin | Pół-wila | Klub Pojedynków | Alchemia | Eliksiry | Obrona przed czarną magią | Zaklęcia i uroki | Zielarstwo | Różdżka z czerwonego dębu, 11 cali, włókno ze smoczego serca | Boginem ona sama spadająca z miotły | Patronusem jednorożec |


Zaczarowana opowieściami o niesamowitym Hogwarcie, zerwała z rodzinną tradycją i zamiast Beauxbatons wybrała szkołę znajdującą się w Wielkiej Brytanii. Jeżeli ktoś miałby wysnuć teorię na jej temat jedynie na podstawie korzeni, to śmiało mógłby powiedzieć, że dziewczyna jest geniuszem. Nic bardziej mylnego – alchemia to jej kula u nogi, eliksirów nienawidzi całym sercem, a latania boi się bardziej niż dziecko ciemności. Jedynym miejscem, w którym się wyróżnia, jest Klub Pojedynków, ponieważ rzucanie zaklęć przychodzi jej z zaskakującą lekkością. Jej marzeniem jest, zostanie aurorem, choć coraz bardziej powątpiewa, że uda jej się to osiągnąć. Jest osobą twardo stąpającą po ziemi, choć nie omieszka się złamać wszelkie zasady. Wychowanie w konserwatywnej rodzinie początkowo przeszkadzało jej w normalnym funkcjonowaniu, lecz od paru lat, gdy przekracza próg szkoły zostawia je daleko za sobą. W domu węża czuje się jak ryba w wodzie i ma nadzieję, że tak jak innym pokoleniom, przynależność do niego zapewni jej wielką przyszłość. Ostatni rok w Hogwarcie jest dla niej wybitnie trudny, ponieważ ciążąca na niej presja staje się coraz większa. Pomimo sztywnych zasad chętnie uczestnicy w imprezach odbywających się w pokoju głównym, a szlabany nie są jej obce. Odważnie może nazwać się czarną owcą rodziny, choć szczerze mówiąc, wcale jej to nie przeszkadza. Podąża wydeptaną przez siebie ścieżką, choć jeszcze nie wie, dokąd ostatecznie ją zaprowadzi.


falling.tender97@gmail.com

And I hope it hurts like hell

       Lilian De Clare



|| LILIAN DE CLARE | VIII LUTY 2005 | SLYTHERIN | VI ROK | CZYSTA KREW | CEDR, WŁÓKNO ZE SMOCZEGO SERCA, 12 CALI | KOŁO WRÓŻBIARSKIE | KLUB POJEDYNKÓW | OPCM, ZIELARSTWO, ALCHEMIA, ELIKSIRY, NUMEROLOGIA | BOGINEM OGIEŃ | PATRONUSEM PIES | DAR JASNOWIDZENIA | NIEZDROWE ZAINTERESOWANIE CZARNĄ MAGIĄ ||

Pierwsze lata życia spędziła w przekonaniu, że jest zbyt pospolita, by osiągnąć w życiu coś, co byłoby godne aplauzu na miarę tego, który otrzymują jedynie najwięksi. Rodzice na każdym kroku podkreślali, że musi dawać od siebie więcej, jeżeli chce być godna nazwiska, które nadane zostało jej w dniu narodzin. Byli tak boleśnie arystokratyczni, iż w końcu uległa im ciągłym naciskom. Poddała się praktycznie we wszystkim, co do tej pory robiła i skupiła się jedynie na wewnętrznym samodoskonaleniu. Porównywała się do brata, który od samego początku był wybitnie utalentowany i usilnie pokazywał to na każdym kroku. Gdy już pogodziła się z byciem czarną owcą w rodzinie, pojawiły się wydarzenia, co do których powtarzania się była niemalże pewna. Na początku były to krótkie urywki, coś na miarę Deja Vu, o którym mugole namiętnie wspominają. Z czasem we śnie zaczęły pojawiać się obrazy, które składały się w coraz większe partie. Aż w końcu zaczęła mieć przeczucie, które było coraz bardziej dokuczliwe.  Takie jak to, że jej brat złamie rękę, mama stłucze ulubioną wazę, a ukochany pies wkrótce ją opuści. Wiedząc, że takie umiejętności nie wyniosą jej na rodzinny piedestał, zachowała to dla swojej własnej świadomości. Idąc do szkoły, była już pewna, jaką ścieżką chce podążać i w jakich dziedzinach chce się rozwijać. Rozpoczynając naukę w Hogwarcie, przekonała się również, że czarodzieje nie dzielą się na lepszych i gorszych, a krew płynąca w żyłach u każdego jest tak samo ciepła i czerwona. Nie mogła mówić jednak o tym otwarcie, ze względu na przynależność do pewnych kręgów społecznych. Opuszczając rodzinny dom, uświadomiła sobie jednak, że nie jest taka jak reszta swoich krewnych i większość czystej krwi znajomych. Dlatego też często chowa się po kątach zamku, by w odosobnieniu czytać stare, mugolskie książki. Okazyjnie można spotkać ją też nocą w dziale ksiąg zakazanych. Po zajęciach natomiast z największą przyjemnością przesiaduje w pracowni eliksirów, myśląc o mężczyźnie, do którego od dawna posyła nieśmiałe spojrzenia.


Szukamy wszystkiego :) GG: 68806098
Email: falling.tender97@gmail.com






I don't know what I want, so don't ask me


" A we mnie samym wilki dwa - oblicze dobra, oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię. " 


| Surya Cavendish | V rok | Czystokrwista | Slytherin | Cis, 12 i 3/4 cala, włókno ze smoczego serca | Narcystyczna, jak przystało na Ślizgonkę osobowość | Klub Ślimaka | Klub pojedynków | Pierwszorzędne eliksiry | Patronusem jednorożec | Boginem samotność | Nadzwyczajne zainteresowanie czarną magią |


  Siedziała na barierce wieży astronomicznej i pozwalała, by chłodny powiew wiatru smagał jej twarz. Z każdym uczuciem zimna na skórze przymykała delikatnie oczy i napawała się tym jakże cudownym uczuciem. Z największym skupieniem przyglądała się drzewom, kołyszącym się w rytm żywiołu. Uwielbiała przychodzić w to miejsce każdej bezsennej nocy, która dłużyła się w nieskończoność. Od pewnego czasu było ich coraz więcej – jej życiu towarzyszył dziwny niepokój, który odbijał się na codziennym pozorowaniu normalnego życia. Udawanie wrednej już nie przynosiło takiego efektu jak wcześniej, bo zaczynała czuć coś więcej, niż niechęć do wszelkich istot ludzkich. Nie do końca wiedziała, co to było, ale z pewnością nie potrafiła nad tym zapanować. 
     – Kiedyś dostaniesz za to szlaban – usłyszała za swoimi plecami piskliwy głosik. Dostrzegła jęczącą Martę, która w ułamku sekundy znalazła się przy niej.
       – Przecież nie chcę się zabić – prychnęła, nie patrząc więcej na ducha. 
      – Starasz się nie zauważać zagrożeń, prawda? – Zachichotała zjawa, okrążając szczupłą brunetkę kilka razy. – Mieszkam w tych murach już kilkadziesiąt lat i natura Ślizgonów nigdy nie przestanie mnie intrygować. 
         – Może powinnaś napisać na ten temat jakąś książkę? – Spojrzała na Martę, przywdziewając na twarz wredny uśmiech, godny samego Salazara. 
   – Wybaczysz mu? – Duch zignorował jej kąśliwą uwagę i teraz z coraz większym zainteresowaniem zaczął przyglądać się pannie Cavendish. 
      – Jesteś nadzwyczajnie rozeznana w tej szkole – podsumowała, przytakując delikatnie głową. – Jak na kogoś, kto kopnął w kalendarz. 
      – Udam, że nie słyszałam tej ostatniej uwagi – mruknęła lekko urażona. – Odpowiesz mi? 
    – Nie wiem czy powinnam mu wybaczyć – przełknęła głośno ślinę i odwróciła się zgrabnie na metalowej konstrukcji, po czym zeskoczyła z niej na ziemię. 
    – Skoro nie wiesz czy powinnaś, to najlepszy dowód na to, że powinnaś – przeźroczysta kobieta rozłożyła szeroko ręce. – W czym problem? 
       – W tym, że nie mam czasu na durne sentymenty ani na to, by gawędzić z duchem – syknęła. 
       – Dlaczego nie chce ze mną porozmawiać? 
   – Bo nie jestem słabeuszem, który nie potrafi ruszyć naprzód, bez potykania się o kłody przeszłości – odparła obojętnie, idąc prosto przed siebie. – Dobranoc, Marto. 
       Co więcej mogła powiedzieć? Tak została wychowana – w przekonaniu o własnej doskonałości. Liczyły się dla niej tylko i wyłącznie sukcesy, bo porażki przynosiły hańbę jej rodzinie. Powracając do wypełnionej przegranymi przeszłości, nie była dostrzec zalet teraźniejszości, a już tym bardziej ile może przynieść przyszłość. Nie chciała stać w miejscu i analizować sytuacji, na które nie miała już wpływu.
 
Zapraszamy na wszelkiego rodzaju wątki! Szukamy pana, który złamał jej młodziutkie serduszko, przyjaciół,wrogów... Nie będziemy wybrzydzać! 
Email - falling.tender97@gmail.com
Cytat z piosenki Luxtorpedy - wilki dwa.