Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nocte. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nocte. Pokaż wszystkie posty

hello satan


ME AND THE DEVIL, WALKING SIDE BY SIDE
Arthur Black
Ravenclaw  VII  Czystokrwisty  Prefekt Naczelny  Klub Ślimaka  Koło Astronomów 
W wielu przypadkach pójście do Hogwartu zmienia ludzi na lepsze. W Twoim przypadku było wręcz odwrotnie. Gdybyś wiedział, że w wieku jedenastu lat światopogląd, który dotychczas udało Ci się stworzyć, runie i niepowtarzalnie się zmieni, pewnie wolałbyś się w ogóle nie urodzić.
Miałeś być w Slytherinie, wylądowałeś w Ravenclawie i to było pierwszym bodźcem, który zaczął całą lawinę kolejnych wydarzeń. Rodzice zastanawiali się dlaczego i obawiali się, że to nie tylko przez Twoją mądrość ale cechę, która u Krukonów jest cenna jak złoto; akceptacja innych. Wartość, która według innych byłaby zdecydowanie pozytywna, dla Ciebie stała się piętnem. Przecież jako czystokrwisty, chodzący ideał, pochodzący z wielopokoleniowej rodziny dumnych czarodziejów, nie mogłeś przyznać się do tego, że masz również siostrę, która jest charłakiem - skazą ostatnich Blacków; drzazgą wbitą tak mocno, że nie sposób się jej pozbyć. Rodzice tak bardzo chcieli uniknąć błędu, z jakim pozostawił ich dziadek, który został wydziedziczony, że zapomnieli czym tak naprawdę jest ludzka egzystencja. Awersja w stosunku do własnej córki osiągnęła taki poziom, że stała się dla nich tlenem, bez którego nie potrafili przeżyć. To wszystko skrupulatnie przekazywali Tobie, aż abominacja zaślepiła Ci czystość obrazu i zrobiła pranie mózgu. Ze szczęśliwego, niewinnego chłopca, kochającego swoich bliskich, stałeś się zgorzkniałym, antypatycznym manekinem, któremu większość boi spojrzeć się w oczy; pełne pogardy i wrogości wobec całego, otaczającego Cię świata. Nauka pomaga Tobie utrzymać jakąkolwiek, żałosną równowagę chociaż to i tak zbyt mało abyś na powrót mógł być normalny.
Zepsuty, gnijesz od środka, z każdym kolejnym dniem czując do siebie coraz większy wstręt. Jednak kimże innym mogłeś się stać skoro rodzina wpoiła Ci nienawiść do własnej siostry?

dodatkowo 
                                        

Cześć i czołem! Od razu może sprostuję, że dostałam pozwolenie na małe zagięcie rzeczywistości - uznajmy więc, że Alfard Black miał dzieci i dzięki temu mógł powstać wnuczek Arthur. :v  Kartę sponsoruje Soap&Skin oraz Finn Cole. 
Kontakt: raven.vaux@gmail.com

still here


Kenneth Wood
METAMORFOMAG | HUFFLEPUFF | VI ROK | PÓŁKRWI |KOŁO ZIELARSKIE I ONMS| NOORA 


Psotnik i Irytek w ludzkiej postaci. Wystarczyło aby powiedział swoje pierwsze słowo i każdy w rodzinie był pewien, że trafi do Gryffindoru, tradycyjnie będzie w drużynie Quidditcha i na pewno nie będzie z nim łatwo. Tak jak z tym ostatnim można się w stu procentach zgodzić, tak z reszty los zadrwił wsadzając go do Hufflepuffu i pozbawiając jakichkolwiek zdolności sportowych. W meczach drużyny uczestniczy bardzo aktywnie… ale na trybunach, a jego wujek – Oliver Wood – istnieje w jego życiu bardziej pod postacią plakatu nad łóżkiem, aniżeli sportowych rad. I może to dobrze, bo na pewno nie chciałby patrzeć na to, ile razy jego siostrzeniec oberwał miotłą w czoło podczas pierwszych lekcji. Przed tytułem rodzinnego nieudacznika uratował go jedynie ojciec, po którym odziedziczył umiejętność metamorfomagii. Na nieszczęście to również dzięki niej stał się właśnie tym kim jest teraz – osobą uwielbiającą wprowadzać istny chaos, zmorą wielu nauczycieli, niepasującym puzzlem w domu Helgi Hufflepuff. Wszędzie go pełno, a jego głowę z minuty na minutę zasiedla to nowszy pomysł pod tytułem: jak komuś uprzykrzyć życie. Jakim więc cudem trafił do Puchonów? Tiara Przydziału z pewnością wiedziała, że w głębi serca jest beznadziejnym romantykiem, którego wzrok czasami zbyt długo zatrzymuje się na męskich dłoniach, lojalnym przyjacielem, nie potrafiącym zostawić kogoś w potrzebie oraz miłośnikiem natury i wszelakich roślin, w tym jednym z najlepszych uczniów na zielarstwie. Chociaż przez jego wrodzone umiejętności każdy uważa, że powinien zostać aurorem, jego marzeniem jest bycie uzdrowicielem. I to właśnie przez to, że odwraca oczekiwania swoich rodziców o sto osiemdziesiąt stopni, stał się poniekąd czarną owcą. Nie do końca zrozumianą jednostką, której bardzo często wszyscy mają dość. Przygnębienie jednak przeczy się z jego rozweseloną naturą, więc kiedy ktoś minie go na korytarzu, na jego głowie dostrzeże co chwila to inny kolor włosów, a na twarzy zobaczy jedynie łobuzerski uśmiech i świecące spojrzenie.


FC: Tarjei Sandvik Moe.

Я не они





Hugo Rookwood


SLYTHERIN ◦ VII ROK ◦ PÓŁKRWI ◦ ANIMAG ◦ KLUB ELIKSIRÓW ◦ POWIĄZANIADODATKOWE


Splamiony grzechem ojca i nieodpowiedzialnością matki. Syn tego Rookwooda i niekoniecznie tej Maryse; owoc młodzieńczej euforii i zachwytów, równie ekscytujących, co ulotnych i wkrótce zapomnianych. Niełatwo jest słuchać o błędach przeszłości swojego ojca, widząc to samo nazwisko w archiwalnych księgach czy studiować historię z wiedzą, że w końcu gdzieś natknie się na tę jedną wzmiankę z przeszłości, która stawia Cię w świetle obrzydliwego upodlenia. Chociaż jedyne, czym przypominał Augustusa Rookwooda to spojrzenie orzechowych oczu i tak nigdy nie był w stanie być prawdziwą pociechą dla swojej matki — zawsze był tym dzieckiem; żywo chodzącą przypominajką, która ucieleśnia jej największe koszmary. Z pozoru spokojny i opanowany, w rzeczywistości sprytny i przebiegły niczym lis, w którego zmienia się za każdym razem, kiedy w jego umyśle ciąży nadmiar natrętnych myśli. Na ogół blade lico przyozdabiają barwy butelkowej zieleni, z którą on sam ma wrażenie, że nie ma nic wspólnego oprócz skrytej lubości do roślin w tymże kolorze; te natomiast ochoczo pielęgnuje w wolnym czasie, chociaż nie ma sposobności, aby zapisać się do kółka zielarskiego. Niemożliwym będzie doświadczyć od niego poczucia wyższości — zakopał je dawno temu w odmętach niewyraźnej przeszłości — przez co na tle swojego domu może wydawać się nieco odrealniony, chociaż on sam czuje, że jest tam, gdzie być powinien. Nigdy nie miał problemów z interakcjami międzyludzkimi, nigdy również nie przeszkadzał mu ich brak — rola obserwatora również miała uroki, kiedy prześlizgując się niepostrzeżenie wzrokiem po różnych sylwetkach, mógł wyłapać gesty z pozoru niezauważalne, nieistotne, a jednak tak wiele zdradzające o danym przypadku — raz beznadziejnym, a czasem wręcz przeciwnie. Przenikliwość i stanowczość wyrazami jego największej odwagi, choć w rzeczywistości boi się wody, która niegdyś naszpikowała jego płuca brakiem ostatniego oddechu. To jednak nic w porównaniu z tym, jak ciężki lęk wypełnia jego klatkę piersiową na myśl o tym, że już nigdy nie będzie w stanie oczyścić swojego nazwiska i złapać haustu świeżego powietrza bez poczucia na języku gorzkawego smaku głosów szepczących ja nie oni.

tyczkowata postura, 186 centymetrów wzrostu –  13", sztywna, brzoza, włos z ogona testrala – boginem niekończąca się przepaść – patronus przybiera niezidentyfikowany kształt  częste wahania nastroju – brak poczucia przynależności do jakiegokolwiek miejsca – fear of water 
Zapewniam, że Hugo nie jest chodzącą depresją. Limit: 4/5. Kartę sponsoruje Funeral ‡ Flowers — Ya Ne Oni (klikać w nutkę!). Kontakt: raven.vaux@gmail.com